Zaczęło się tak niepozornie, bo od wywrócenia do góry nogami kosza z zabawkami.
Aha... no bo nie wiecie. Byliśmy z Piniem na weekendowych chillout-cie u kuzynki w Sierakowie.
Mała sprytna 4-latka pokazała mu grającą lale , Pinio znalazł butelę i się zaczęło.
Mamowanie i tatanie na pełnych obrotach.
Włącznie z ważnymi telefonami i ciężką pracą przy kompie Pinio chyba sprostał zadaniom postawionym przez starsza kuzynkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz