sobota, 27 sierpnia 2011

ŚWIAT BARW



 Ostatnie porządki w pokoju odkryły przed nami pewne tajemnicze pudełko.
Okazało się że to swego rodzaju gra. Jednak z braku instrukcji wykorzystujemy jego zawartość inaczej.
Otóż owe pudełko  zawierało różne karty,  w różne kolory z przeróżnymi cyframi.
 Skupiamy się wiec na początek na kolorach. Znamy już: 
- żółty
- czerwony
- niebieski
- zielony
-pomarańczowy
-czarny




czwartek, 25 sierpnia 2011

RÓŻNOŚCI, BO U NAS NUDA NIE GOŚCI

Harcy i swawoli u nas do woli,
Jadnak Pinia tylko woda w pełni zadowoli.


Skoki i moczenie pupy
To Piniowe są wygłupy.


Jest i czas na piłki rzucanie,
 Teraz ćwiczymy już tylko łapanie.
Bo rzut piłeczką nam już wychodzi,
 Szczególnie gdy ta ląduje we wodzie.


Były też na powietrzu klocki,
A poniżej macie wysiłku owocki.




GIMNASTYKA I ZABAWA czyli PRZYJEMNE Z POŻYTECZNYM

Przyjemne z pożytecznym.









środa, 24 sierpnia 2011

WYPADKI CHODZĄ PO LUDZIACH


To pierwszy z naszych aż tak poważnych że trzeba było plasterka użyć,
BO jak by go zabrakło mógłby się Pinio wkurzyć,
 I całą energie płaczu wyładować,
 I w stronę mamusi ja skierować.
 Nic się jednak takiego nie stało,
 Bo po kąpieli już plasterków na kolankach brakowało.
 Szymek dzielnie je wodą spryskiwał
 Isam sobie je z nóżek pozrywał



U nas co prawda kolorowych zabrakło,
Jednak Pinio dzielnie zniósł wypadek.

 W razie wypadku dobrze mieć pod ręka kolorowy,
 Zaoszczędzimy płaczu o połowę.

Czasy szarych i szybko brudzących się opatrunków to już przeszłość. Dostosowane do potrzeb dzieci hipoalergiczne plastry Viscoplast, z wizerunkami bohaterów bajek Disney’a, pozwalają skórze oddychać i doskonale chronią ranę przed zabrudzeniem.

Zaprojektowano je i wyprodukowano z uwzględnieniem wymagań, jakie stawiane są przed produktami dla dzieci - nie powodują żadnych uczuleń, barwniki są bezpieczne dla skóry dziecka, a opatrunek nie przywiera do rany. Są miękkie i elastyczne, dzięki czemu dopasowują się do ciała i pozwalają skórze oddychać.

Barwna grafika na opakowaniach oraz na plasterkach przyciąga wzrok dziecka. Wśród bajkowych postaci znajdziemy ulubionych dziecięcych bohaterów m.in. Kubusia Puchatka i jego przyjaciół, Hannah Montana’ę, disney’owe Księżniczki oraz postacie z bajki Toy Story. Wizerunki postaci znanych z bajek odwracają uwagę od bólu i pomagają zapomnieć o otarciach dziecięcych kolanek czy łokci.

Wewnątrz opakowania plastrów Viscoplast dzieci znajdą sympatyczny upominek - do Zestawu Toy Story dołączony jest kolorowy tatuaż zmywalny z wizerunkiem astronauty Buzza, kowboja Chudego lub dinozaura Rexa, a aestaw Kubuś Puchatek - kolorowy magnes z wizerunkiem Kubusia i jego przyjaciół.

PASKUDNE CHORÓBSKO




 Pinio chory, 
Brzuszek boli,
Dwa dni bidulek jęczy, 
 Że kupka męczy.

I choć już lepiej, bo łobuzować może,
 To na pełne pampersy , nic nie pomoże,
Pierduś za pierdkiem, smrodek za smrodkiem,
Oj nie równajcie Pinia z chorym kotkiem.
 Kotek z obżarstwa wpadł w chorobę,
 A Pinio  za swoją nic nie może.



Virusssssssssssom - Bakterrrrrrrrrriom i innym stworzeniom mówimy stanowcze:
 NIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!



KONKURSIDEŁKO

Facebook' owy konkursik- udało się  :D

Do wygrania był "kozo-piesek ",
Wystarczyło zmienić zdjęcie profilowe na baner konkursodawcy.
Dodatkowo dodaliśmy malutki wierszyk: 

"Nas by naprawdę ucieszył taki upominek, 
bo choruje mi mój mały synek, 
jakaś bakteria się przypałętała 
i synkowi apetyt zabrała. 
A ten zabójczo słodki kozo-piesek na pewno by nam pomógł, 
zwalczyć tą paskudna chorobę i zwalić ją z nóg. 
Pozdrawiamy i czekamy :D damy mu wicht i opierunek, 
damy mu miłość i ciepły w serduszku malca domek. 
Będzie z nim jadł, brykał i spał, 
będzie z go po prostu kochał."


 I zamieszkał z nami kozo-pies BZIKIEM  odtąd zwany !!!

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

GDYBYM ...



Grzegorz Kasdepke - Gdybym był dziewczynką.
Anna Onichimowska - Gdybym była chłopcem.


Wydane przez
Wydawnictwo Literatura

Natknęłam się na blog "Prowincjonalnej nauczycielki" przypadkiem.
Ale zaciekawiły mnie książeczki jakie opisuje w jednym ze swoich postów. 
Muszę się wam przyznać, że nie omieszkam poszukać ich w pobliskiej bibliotece.
A oto co pisze autorka bloga:
        " Książka pisana w dwugłosie to świetny pomysł! Grzegorz Kasdepke i Anna Onichimowicz zastanawiają się jakby to było być innej płci niż są. Zastanawiają się jednocześnie podkreślając cechy przynależne temu co stereotypowo kojarzy się z byciem chłopcem i dziewczynką oraz to, co z się nie kojarzy, ale - na drodze ku nieograniczaniu się do stereotypowego postrzegania - może być wypełnieniem roli kobiecej i męskiej.

       Grzegorz Kasdepke pisze, że będąc dziewczynką mógłby płakać i nie wstydzić się łez, przyjaźnić się z dziewczynkami, dziwić się temu, że nie ma siusiaka, przymierzać sukienki mamy, siadać tacie na kolanach i narzekać, że musi schudnąć kibicując w narzekaniach mamie.
       Anna Onichimowska zauważa, że jako chłopiec musiałaby być odważna, a na ubrania wystarczyła by jej mała szafka. Robi listę rzeczy, które musiałaby umieć, gdyby była chłopcem i umieszcza na niej między innymi wbijanie gwoździ i naprawianie kranu. Nie brak w rozważaniach Autorki myśli o grzecznym zachowaniu, o tacach i muzyce oraz takich działaniach, które dobrze widziane są przez dorosłych.

Usiłowałam sobie przypomnieć podczas lektury, czy kiedykolwiek chciałam być chłopcem. Nic mi się nie kołacze takiego w pamięci, więc nie będę drążyła. Ale muszę przyznać, że pomysł na książkę Pani Anna i Pan Grzegorz mieli przedni - nie dość, że pewnie sobie sprawili frajdę myśleniem o tym, "co by było gdyby..." to i czytelnikom starszym. Młodsi - mam nadzieję - docenią edukacyjno-humorystyczny klimat obydwu historii i zaczną patrzeć na siebie wzajemnie w zwiększą akceptacją i zainteresowaniem.
P.S. Ilustracje stworzyła lubiana i ceniona przeze mnie Ola z bloku, czyli Ola Cieślak:-) Gratuluję!"

 No więc  ja pamiętam doskonale ile razy chciałam być chłopcem:
 - bo dziewczynkom nie przystoi skakać po drzewach
 - bo w strzelanego się nie bawimy
 - bo chłopcy mogli siusiać pod drzewkiem na stojąco, a ja miałam wiecznie pupę w pokrzywach ( pechowo)
 itd ...

Autor: Prowincjonalna nauczycielka"
Zapożyczone : http://prowincjonalnenauczycielstwo.blogspot.com/2011_06_01_archive.html

GADAM GADAM I DZIESIĄTKI ZDAŃ UKŁADAM




"Czy ktoś wie co znaczy: ślopa, fambanta, kuć, pikał? Tak - rodzice dwuletniego chłopczyka, który potrafi powiedzieć już wiele słów (niektórych nawet "normalnych", typu: nóźka, jeść, teś, daj, oddaj, itd.) lub całych zdań, np. "Simek to ja", "Simek pije". Oto tłumaczenie pojęć wymienionych w pierwszym zdaniu:
ślopa - helikopter,
fambanta - śrubokręt,
kuć - klucz,
pikał - piłka,Małe dziecko przekręca i upraszcza wiele wyrazów, żeby ułatwić sobie ich wymowę. Nie ma jednak wątpliwości, że już mając rok rozumie mnóstwo rzeczy. Bardzo ważne jest, żeby do niego dużo mówić, patrząc na niego i poświęcając mu całą swoją uwagę. On sam musi mieć szansę mówienia, dlatego powinniśmy go słuchać z całą uwagą, kiedy chce coś nam przekazać. Serdecznie go pochwalić, że tak wymownie się z nami komunikuje, nawet gdy przekręca wyrazy lub tworzy neologizmy. Jeżeli będziemy doceniać jego starania, a przy tym powtarzać to, co powiedział - prawidłowo, po jakimś czasie przyswoi sobie rzeczywiste brzmienie danego wyrazu. Np. kiedy mówi swoje słodkie "fambanta", pokazując w książeczce śrubokręt, możemy z uśmiechem potwierdzić: "Tak, śrubokręt. Bardzo ładnie rozumiesz."

Dziecko ucząc się mówić działa instynktownie. "Działania instynktowne w sferze inteligencji przejawiają się w swoistej "wrodzonej" wiedzy dziecka, którą posiada ono od początku"*. Ułatwiają one zdobywanie nowej wiedzy w określonych momentach życia. Należą do nich także spontaniczne doświadczenia związane z nauką mówienia. "Gdybyśmy wprowadzili do jakiegoś komputera wszystkie dane potrzebne do tego, by człowiek był w stanie mówić, począwszy od budowy organów słuchu, aż po określenie wibracji strun głosowych pod wpływem powietrza, ruchów języka itd., i gdybyśmy utworzyli konieczne połączenia mózgowe potrzebne do pełnego rozwinięcia mowy, zdalibyśmy sobie sprawę, że zwykły komputer nie wystarczy do stworzenia takiego programu. Stanęlibyśmy przed jednym z najtrudniejszych problemów inżynierii akustycznej (pomijając kwestię koniecznych połączeń w mózgu). Dzieci jednak rozwiązują te problemy same, bez niczyjej pomocy. Wiedzą dokładnie, co muszą zrobić i nie potrzebują ani prywatnych lekcji, ani specjalnej nauki. Wystarczy, że mieszkają z kimś, kto zna dany język."*

Organizm dziecka wykorzystuje działania instynktowne oraz specjalne predyspozycje, sprzyjające nabyciu jakiejś umiejętności. Są one charakterystyczne dla danego wieku i przynależą do tzw. okresów sensytywnych. Okres sensytywny na rozwój mowy przypada na wiek od roku do czterech lat. Wtedy dziecko jest w stanie opanować podstawy języka, którym posługują się osoby komunikujące się z nim. Pod warunkiem, że będzie miało zapewnione odpowiednie warunki, sprzyjające opanowaniu tej umiejętności. Warunki niesprzyjające (np. częste i długotrwałe używanie smoczka, który uniemożliwia mówienie) mogą utrudniać i w konsekwencji opóźniać rozwój mowy. I odwrotnie: stymulowanie i stwarzanie dziecku licznych okazji do porozumiewania się za pomocą języka, pomaga w skutecznym rozwoju języka. Im więcej bodźców wspomagających rozwój mowy, tym większy zasób słownictwa (więcej okazji do rozumienia i ćwiczenia pojęć). Oto kilka przykładów działań wspomagających rozwój mowy:
Mówienie do dziecka poprawnym językiem (bez zmiękczania, seplenienia i infantylizowania typu: "dzidzia cie papu"),  Powolne i wyraźne wypowiadanie słów i prostych zdań,
Zaniechanie negatywnego poprawiania tzw. czepiania (np. zwrotów typu: "Dziecko, nie mów 'pikał' tylko 'piłka'."), zamiast którego warto docenić starania malca i to, że stara się wypowiedzieć trudne dla niego słowo. On jest dumny z tego "swojego" słowa, szkoda by było "podcinać mu skrzydła". Jednocześnie można "powtórzyć" po nim właściwie słowo, które przekręciło, aby utrwalało mu się prawidłowe brzmienie na przyszłość. Na pewno wypowie je kiedyś poprawnie. Głośne czytanie prostych ilustrowanych książeczek.
Pokazywanie (i nazywanie) przedmiotów i obrazków je przedstawiających (tworzenie zasobu pojęć).
Śpiewanie dziecku prostych piosenek i (lub) odtwarzanie nagrań audio.

Oto kilka przykładów działań hamujących rozwój mowy:
używanie przez dziecko smoczka,
długie karmienie zmiksowanymi papkami,
oglądanie telewizji.


Literatura:
*Fernando Corominas "Wychowywać dziś"
Autor: Renata

POMOCNIK NA 102...MOGE ZAWSZE NA NIEGO LICZYĆ


 Pomoc na 102,
 Mam zawsze ja





 Ciężko pracował móJ kochany synek,
  Więc w końcu się udał na zasłużony odpoczynek.


STRASZYDEŁKO


 
Straszydełko


"Dawno, dawno temu, ze dwadzieścia lat, może ciut mniej... pojawił się na rynku czasopism dla dzieci kwartalnik "Skarb malucha". Efemeryda, ukazało się kilka numerów. Niewiele pamiętam poza tym, że na przedostatniej stronie było "Straszydełko", z wierszykami opisującymi straszne rzeczy, jakie spotykają niegrzeczne dzieci. Najlepiej pamiętam pierwszy, o Julku ssącym palce, któremu za karę krawiec je poobcinał. Kilka lat temu dowiedziałam się, że to nie była radosna twórczość redaktorów pisemka, tylko dziewiętnastowieczna literatura dla dzieci.

Proszę Państwa - Złota różdżka. Czyli "Czytajcie dzieci, uczcie się, jak to niegrzecznym bywa źle".
Do wydrukowania i podrzucenia starszakom.





Wesoła gromadka
Spojrzyjcie na dzieci
wesołe to stadko
co mamcia nazywa
wesołą gromadką
Są wszyscy przykładni,
weseli, kochani,
a na tym obrazku
dokładnie zebrani.
Jest Błażuś nieśmiały,
lecz zawsze wesoły,
Jest Hania co pilnie
już chodzi do szkoły.
Nasz Błażuś to pieska,
to kopnie w coś kotka -
bo zwykł kopać wszystko
co tylko gdzie spotka,
A Hania w flaszeczkę
nałapie znów muszek
lub nóżkę podstawi,
by upadł staruszek.
Jest w końcu i Kocio
najmłodszy z tych dzieci,
lecz który im także
przykładem swym świeci:
To szybkę wybije
strzelając gdzieś z procy,
to domek podpali
cichutko wśród nocy…
Mieć takie wesołe
i miłe dzieciny
to są jakby kwiaty
dla całej rodziny.
Szczęśliwa jest mamcia,
szczęśliwy jest tatko,
że z taką wspołżyją
wesołą gromadką.


O Juleczku, co miał zwyczaj ssać palec
Ja wychodzę po ciasteczka-
Rzekła Mama do Juleczka,
Sprawiajże się tu przykładnie,
Nie ssij palców, bo nieładnie,
Bo kto palec w buzie tłoczy,
Zaraz krawiec doń wyskoczy
Z nożycami zły okrutnie
I paluszki niemi utnie.
Julek przyrzekł słuchać Mamy,
Lecz nie wyszła jeszcze z bramy,
A już nieposłuszny malec
Myk do buzi duży palec!
Wtem ktoś z trzaskiem drzwi otwiera,
Wpada krawiec jak pantera
I do Julka skoczy żywo.
Nożycami w lewo, w prawo
Uciął palec jeden drugi,
Aż krew trysła we dwie strugi.
Julek w krzyk, a krawiec rzecze:
Tak z nieposłuszeństwa leczę!
Wraca Mama, aj! Wstyd! Bieda!
Juleczkowi ciastek nie da,
Bo kto Mamy nie usłucha,
Temu dosyć bułka sucha.
Płacze Julek, żal niebodze,
A paluszki na podłodze.
Historia bardzo smutna o chłopcu, który nie chciał jeść zupy
Michaś był tłusty, zdrów najzupełniej,
Z buzią okrągłą jak księżyc w pełni,
Jędrną jak orzech, śliczną, rumianą,
Jadł i pił wszystko, co na stół dano.
Raz,gdy mu zupę stawia służąca,
On stąd ni zowąd talerz odtrąca.
Mama go łaje, a Michaś w sprzeczki:
“Nie chcę jeść zupy ani łyżeczki!”
Nazajutrz Michaś tak schudł nieboże,
Że nikt go w domu poznać nie może.
Dają do stołu, a Michaś w sprzeczki,
Nie chce jeść zupy ani łyżeczki.
Na trzeci dzionek bieda nie żarty,
I schudł i osłabł Michaś uparty.
Lecz znów przy stole w krzyki i sprzeczki,
Nie chce jeść zupy ani łyżeczki.
Nie słuchać starszych, rzecz bardzo brzydka,
W czwartym dniu Michaś wychudł jak nitka,
W piątym coś w piersiach o w gardle dusi,
Kto nie je zupy, ten umrzeć musi.
Tak też z Michasiem - był zdrów i tłusty,
Pięć dni grymasił, umarł na szósty.
Utonięty Zyzio
Kiedy lekki był wiaterek,
poszedł Zyzio na spacerek,
koło drwala na polanie,
co pracuje niesłychanie.
Drwal ostrzega go z daleka:
-oj uważaj, bo tam rzeka!
niepotrzebne tu wywody,
bo jak wpadniesz tam do wody
to utoniesz w niej bez śladu
i zostaniesz bez obiadu.
Zyzio jednak dalej bieży
i nie spyta, co należy.
Brzeg jest stromy, późna pora,
obok w ziemi lisia nora.
W wodzie ryby przepływają,
co wesołe minki mają.
Patrzy Zyzio i myśl snuje:
-złapać ktorąś popróbuję!
Się nachyla tuż nad wodę,
chce obejrzeć rybki młode…
Lisek z strachu pisnął w gruncie
- to już pewnie po Zygmuncie!
Nagle plusk! - oj będą szkody,
Bowiem Zyzio wpadł do wody!
Zaraz fala go porywa,
główkę, nosek też zakrywa,
Zyzio krzyczeć nie jest w stanie:
kto usłyszy na polanie?
może lisek sie zlituje
i po drwala pocwałuje?
Ale lisek w miejscu stoi
iść po drwala on się boi…
Zanim zdołałby coś wrzasnąć,
drwal siekierą mógł go trzasnąć…
Zniknął w wodzie Zyzio mały,
ryby po nim zapłakały,
drwal zapłakał też na brzegu
i rodzina z nim w szeregu.
Zanim cała przeszła nocka,
Zyzio spłynął był do Płocka,
Albo jeszcze dalej w morze,
gdzie tłuściutkie są węgorze -
Może kiedy co powiedzą,
ale oni cicho siedzą…

O nieposłusznej Lili co cioci nie słuchała
Chociaż ciocia przestrzegała,
poszła w góry Lili mała.
myśli; - pójdę, jedna chwilka,
w siatkę złowię dziś motylka!
wbije szpilkę i zasuszę,
bowiem mieć motylka muszę!
Szczeka Burek, wierne psisko:
- hau! nie odchodź! hau! bądź blisko!
bo kto kiedy po kryjomu
na motylki pójdzie z domu,
ten nie wróci na tym świecie
jak to pewnie wszyscy wiecie!
Ale Lili na nic głucha,
słów rozsądku nie posłucha…
jeszcze chwilka, jeszcze chwilka,
i już złapie się motylka!
Jakże trzeba się zasapać,
by motylka cichcem złapać,
bo po górach za nim bieży,
żeby złapać jak należy.
Nagle patrzy - bez przestanku
krąży motyl w krąg rumianku,
więc się siatką zamachuje
i… w powietrze ulatuje!
Bowiem wiedz to, dziatwo miła,
za rumiankiem przepaść była
ze skałami ogromnemi,
co prowadzą w środek ziemi!
Wpadła Lili aż do środka -
nikt jej więcej tu nie spotka,
tylko motyl gdzieś tak krąży,
bo on zawsze krążyć zdąży…
Tak to bywa moi złoci,
gdy się rad nie słucha cioci.

Przygoda złego Józia
Józio był to zły ladaco.
Wszystkim płatał psot tysiące:
bił lokaja, bił służące,
koty, psy, choć nie miał za co.
Łowił muchy do pudełka
i obrywał im skrzydełka,
i zabijał śliczne ptaszki,
łamał meble dla igraszki,
Darł książeczki
w kawałeczki
nawet bił, choć go pieściła,
niańkę, co go wykarmiła!
Raz gdy na podwórku był,
piesek z miski wodę pił,
Hajże! psotnik do biczyka,
i po cichu się przemyka
i zbił pieska, co miał sił.
Bez przyczyny dręczyć grzech;
piesek zawył - Józio w śmiech,
lecz po śmiechu często łzy -
piesek mądry myśli sobie:
kiedy Józio taki zły,
to i ja mu na zlość zrobię.
I nim ruszył w swoją drogę,
piesek Józia łap za nogę,
masz za moje, teraz skacz!
krew prysnęła, Józio w płacz.
Gwałtu! boli! - spuchła nóżka,
położono go do lóżka,
nie mogł ruszyć się jak kloc,
ani zasnąć całą noc.
Przyszedł doktor i z apteki
przyniesiono gorzkie leki.
Biedny psotnik, aby żyć,
choć niedobre, musiał pić;
Dano obiad - piesek siadł
i za Józia wszystko zjadł.
Oj! od złości strzeżcie się,
bo złym zawsze bywa źle!
Okropna historia z zapałkami
Była to wieczorna pora,
wyjechali wszyscy z dwora
w domu tylko pozostała
z śliczną lalką Kazia mała.
Więc jak koza pląsa, bryka
od kącika do kącika,
to zaśpiewa, to podskoczy
wtem… pudełko małe zoczy.
Pochwyciła, otworzyła
w niem zapałek pełno było!!!
Myśli sobie - wiem co zrobię!
będę mieć zabawę miłą
nikt nie patrzy, jestem sama
pozapalam je jak mama.
Miauczek z Mruczkiem, mądre koty,
wyciągnowszy łapki w górę
proszą: Kaziu, nie czyń psoty,
miau!, miau! - bo usłyszysz burę!
Mama ruszać zabroniła,
bo się spalisz Kaziu miła!
Ale rada nic nie nada,
Kazia kotków ani słucha,
wtem na suknię iskra pada,
z iskry płomień wnet wybucha
i podskoczy do warkoczy,
pali buzię, nosek, oczy!
Kotki wrzeszczą wniebogłosy:
- miau!, miau! gwałtu, Kazia gore!
miau! ratunku, aby w porę!
z sikawkami spiesznie, żywo
gasić Kazię nieszczęśliwą!
miau!, miau! miejcież zmiłowanie,
bo i śladu nie zostanie!
I zgorzała Kazia cała,
garść popiołu pozostała
i trzewiczki jeszcze stoją,
smucą się nad panią swoją…
Miauczek z Mruczkiem już nie skaczą,
oni także Kazi płaczą:
- gdzie panienka nasza, miau!
gdzie jej biedna mama, miau?
I tak płaczą nad dzieciną,
że strumieniem łzy im plyną…
Gdy mateczka wyszła z domu...
Gdy mateczka wyszła z domu
Dzieci czwórka po kryjomu
Chociaż chłodny wiał wiaterek
Poszła sobie na spacerek.
Idą rzeczka, na niej kładka
Z kładki spadła w dół Beatka
Krzycząc wodę rozbryzguje
I już - czwórka maszeruje.
Idą dalej, a tu górka
Na tej górce wiatrak furka
Wiatrak skrzydłem Zosię - trach!
I upadła Zosia w piach.
Dwoje dzieci już zostało-
To już chyba bardzo mało
Mała grupka się wyludnia…
Patrzą na podwórku studnia.
Winia zajrzeć chce do środka
Zaraz tam ją przykrość spotka…
Gdy się wspina na paluszki,
Nagle się poślizgną nóżki,
No i Winia w studnie - Buch!!
Został tylko Jasio - Zuch!
Z pola bieży groźny byk,
Co wydaje groźny ryk
Jasio więc do domu w cwał
Sameś Jasiu tego chciał:
Z jednej strony stado krów
Z drugiej byk, a z trzeciej rów!
Jasio szybko przez rów skacze,
Mamcia po nim dziś zapłacze,
Bo Jaś w kamień głową - łup!!
I już leży zimny trup!!
Wraca Mama - włosy rwie:
Gdzie Beatka? Zosia gdzie?
Gdzie jest reszta z dzieci dwóch:
Gdzie jest Winia? Jasio Zuch??
A w ogrodzie szepczą kwiatki:
-nie ma nie ma już Beatki,
i to samo z dziećmi trzema:
nie ma Zosi, Wini nie ma,
szkoda Jasia - nie ma go,
nie ma dzieci wcale bo:
Gdy mateczka wyszła z domu
Dzieci czwórka po kryjomu
Chociaż chłodny wiał wiaterek
Poszła sobie na spacerek…….
….i tak dalej i tak dalej można deklamować w kółko……"

Źródło: http://pszoniak.strefa.pl/projekty_wlasne/h_hoffmann/



CZY KARANIE DZIECI MA SENS ?


"Ponad połowa rodziców uważa, że ukaranie dziecka za złe zachowanie jest wychowawcze. Ale aż 65 proc. z nich przyznaje, że ich pociecha nie zmieniła swego postępowania po odbyciu kary.
Czemu niegrzeczne?

Bardzo często dzieci są niegrzeczne wtedy, gdy chcą zwrócić na siebie uwagę, bo poświęcamy im zbyt mało czasu lub lekceważymy ich potrzeby. Tak naprawdę złe zachowanie dziecka to wynik naszego stosunku do niego.
Jeśli zamiast je wysłuchać, rozmawiamy przez telefon lub patrzymy w telewizor, dziecko czuje się odrzucone i reaguje złością. A my karzemy je za to nierzadko klapsem lub zamykaniem w pokoju, co tylko powiększa u dziecka poczucie niezrozumienia i odrzucenia.
Karanie dziecka to tak naprawdę oznaka naszej bezradności. Dlatego zrób inaczej. Na przykład zaproponuj dziecku, by za to, że było niegrzeczne, pomogło ci robić obiad. Przy tej okazji szczerze z nim porozmawiaj - każde z was może powiedzieć, co mu się nie podoba. Na pewno okaże się, że doskonale się z dzieckiem dogadujesz i kary są niepotrzebne."


Czy karanie dzieci ma sens?                 Co Wy o tym sądzicie ?

Źródł : Życie na gorąco 21/2011

niedziela, 21 sierpnia 2011

ŚLIMAKOWE ATRAKCJE


Kilka postów temu, pisaliśmy o tym, że mamy u nas 
AGROTURYSTYKĘ małego Szymka " Ostatni dom po lewej".
 Naszymi głównymi gośćmi są wszelkiego rodzaju insekty, płazy,
a nawet raz chwilowo gościem była jaszczurka.




 Jednak najczęstszymi wizytatorami są ukochane przez Szymka 
ŚLIMAKI  


Szymek jako główny animator w naszym małym gospodarstwie, 
dba o to by goście nie narzekali na nudę.



Pod koniec dnia, jak przystało na gospodarza
Malec wypuszcza swoich gości na spacer pod jednym z orzechowców,
 gdzie jako główni lokatorzy wędrują posłusznie wzdłuż drzewa by udać się na zasłużony odpoczynek.



Łączna liczba wyświetleń

Translate

Obserwatorzy