Podczas naszych porządków jesiennych natknęliśmy się z Piniem na krecika.
Niestety już nie żył.
Poprosiłam synka o szufelkę dzięki której przenieśliśmy zwierzątko poza granice naszego podwórka.
Tu chcę was poinformować ( i nie chodzi mi o chwalenie się i wynoszenie zdolności jakowychś synka na piedestał), że jak na dwulatka Szymek mówi bardzo dużo i w dość złożonych jak na jego wiek zdaniach ( 2-3-4-5-6 wyrazowych), pisze o tym, ponieważ wydarzyła się sytuacja która zwaliła mnie troszkę z nóg i po raz kolejny synek zaskoczył mnie swoim zachowaniem ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu).
Następnie Szymek usiadł sobie na jednym z kamieni zapatrzył się w dal i bardzo smutnym głosikiem powiedział:
Sz.: Psiepjasiam mamo :(
M.: Za co przepraszasz kochanie ? spytałam
Sz.: Za kjecika ... odpowiedział nadal smutnie patrząc w dal
M.: Kochanie ale nie musisz mnie przepraszać za niego, krecik był po prostu chory i umarł.
Sz.: Djaciego kjecik umajł ? zapytał
... i co by tu odpowiedzieć , jak wybrnąć, czy zrozumie ...?
Po chwili powiedziałam mu po prostu prawdę, że krecik umarł, bo zachorował, a zachorował bo ugryzł go kotek, których u nas niestety w sąsiedztwie nie brakuje, nikt go nie znalazł na czas i nie mógł mu pomóc i dlatego krecik umarł.
Na szczęście albo i nie, więcej pytań nie było,
Ale ponownie zapatrzony gdzieś w dal powiedział:
Mamo, psiepjasiam za kjecika.