wtorek, 27 września 2011

LEŚNE PRZYPADKI SZYMKA


Witajcie w Szymkowej leśnej bajce.

Na krótko przed Piniowym chorowaniem, 
Wybraliśmy się na długi spacer nazwany " Lasu poznawanie".


Przygód mieliśmy od początku bez liku,
 Chociażby jak niżej widoczna ucieczka Szymka na drabinę widokowego punktu.


Gdy tylko udało mi się złapać malucha,
Znalazł kolejne zajęcie-znalazł BADYLUCHA.
Badyl to grubsza gałąź, większa sporo od Pinia,
Lecz nie o jego rozmiarach ma być ta linia
Badylec okazał się bardzo ciekawy,
Szybko zachęcił Pinia do zabawy.
Jak widać na zdjęciach,
Długo trwały te integracyjne badylo-zajęcia.







Jednak jak przystało na dwulatka i badyl z czasem nudny jest,
 Więc Pinio postanowił iż zabawy z nim już nadszedł kres.
Sprytnie odnalazł miejsce składowania,
I odłożył badyla , bo czas przyszedł odpoczywania.


Kolejnym długotrwałym zajęciem chłopczyka ,
Było zrywanie kory w poszukiwaniu ślimaka.
Tak, kochani , nie dziwcie się wcale
Drzewo to wręcz  ślimakami usłane okazale.



Po dłuższej maminej przemowie o tym jak ważne jest by nie męczyć zwierzątek,
Pinio zajął się czymś innym, to ogniska budowy już koniec, ale ciężki był początek.

Nie obyło się również bez wspinaczek drzewno-pniowych 
Bo Piniolec na wspinaczkę jest zawsze gotowy.


Pamięta chłopiec jednak rzecz ważną, że co do góry wlazło,
Musi uważać żeby nie spadło, 




 



Ah to zamiłowanie do wszelkich żyjątek,
Czuje, ze to pięknej pasji niezły początek






 A może jakaś niespodzianka dla ba-buni, 
W postaci bukieciku z łąkowych kwiatów


Cały 3 godzinny spacer zwieńczony został resztkami zachodzącego słońca,
I pięknego różowego nieba.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń

Translate

Obserwatorzy