Szymek : ma położyć sie spac... niestety ma muchy w nosie i tewierdzi ze nie jest śpiacy co wspomaga charakterystycznym dla jego weku wrzaskiem i łzami wielkimi jak groch.
Mamita: z racji tego iż jakiekolwiek negocjacje sa wykluczone gdyż " mały buntownik" ma włąsne zdanie na ten temat, postanawia mamuśka odwrócić kota ogonem prezentujac synkowi ten sam rodzaj skowytu, wielkie łzy i berdzo przekonujące NIE MOGE SPAC.
Szymek: Widzac zachowanie mamity uspokaja sie natychmiastow i stwierdza ze musi isc po lekarza :D ( pomyślałam w duchu , że pewnie ma chłopiec racje, ale grałam dalej swoja rólkę). Po chwili doszedł do wniosku ze tekst o lekarzu nie przekonuje mamity, wiec przytula ja mocno i prosi cyt:" magiczne słowo- pjosię" nie płąć juś mamo no pjosie".
Mamita: Postanawia wysłuchać prośby i przestaje, co skutkuje kolejnym tulaskiem od słodziaka.
Szymek: No juś nie płać mamo, psiecieś nie moge cie kochać caly dzień ... do pjaćy musiś iść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz