Spacery u nas to rzecz normalna, jednak nie co dzień Pinio szuka skarbów.
Tym razem jego uwagę przykuły nietypowe GOSIEŃCE jak je pieszczotliwie nazwał.
Nie wiem jak nazywa się drzewo z którego pospadały nasze gąsieniczki ale Szymkowi przypadły do gustu tak bardzo że postanowił jedną zabrać do domu.
Do kolekcji dołączyły również nietypowe
-SYSUNIE,
-KIJATKI,
-SIMAK,
-KAMIŃ,
- i GAŁOŃŚKA
HAHA nie ma to jak mały niewinny flirt na placu zabaw.
Szymek wielokrotnie stawia sobie za cel do osiągnięcia rzeczy,
przy których mama łapie się za głowę - nie to że wątpię w jego możliwości,
ale po prostu czasem mam pewne obawy o jego bezpieczeństwo.
Jednak Pinio po raz kolejny udowodnił mamie, że potrafi osiągnąć obrany cel
bez większego wysiłku. :D
W nagrodę sam kupił sobie JODZIKA za własne zaoszczędzone PIKONKI :D
Każdy nadmiar kalorii trzeba spalić co by się oponka brzuszkowa nie zawiązała ... mały sprinter.
No i obowiązkowa runda na MOTOJKU,
który jest własnością wujka Dominika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz